poniedziałek, 13 grudnia 2010

Stosunki

      Odkąd zima wzięła moje miasto pod swoje białe skrzydełka, przesiadłam się z samochodu do autobusu. I powiem Wam, że tylko na zdrowie mi to wyszło. Nie musze co rano ze skrobaczką latać, nie muszę wozu odśnieżać, ogrzewać i tak dalej. Idę spokojnie na przystanek, wsiadam do już nagrzanego pojazdu i za dwadzieścia minut jestem w pracy. Wracając wieczorem nie szukam już godzinami miejsca parkingowego, tylko wysiadam z autobusu i spokojnie drepczę do ciepłego domku. Oszczędzam na paliwie, bo wiadomo, że zimą więcej by moja „staruszka” spaliła. No mówię Wam, poza niewielką stratą czasu, same zalety! A zresztą, w autobusie jest dużo ciekawiej niż we własnym samochodzie.
Bo są ludzie.

     Podczas tych dwóch tygodni zaobserwowałam pewne zjawisko. Początkowo nie zwróciłam uwagi, ale później już celowo i z ciekawością szukałam „objawów”. Otóż, zauważyłam, że starsze pokolenie ze sobą rozmawia. Babcie i dziadkowie, którzy się zupełnie nie znają, wpadają do autobusu, siadają i niemalże od razu zaczynają pogawędkę z sąsiadem. A to o pogodzie, a to o przeróżnych schorzeniach, a to o zimie, czasem o polityce i tak dalej. Generalnie nie jest ważne o czym. Istotne jest to, że im się chce.
     Natomiast młodsi ludzie udają, że ich nie ma. Wchodzą do środka, już ze słuchawkami w uszach, wgapiają się w szybę i tkwią nieruchomo jak jakieś posągi. Na współpasażerów nawet nie patrzą, nie mówiąc o jakiejś komunikacji.
     Dzisiaj jechałam do pracy i znów przyglądałam się ( no dobra, trochę podsłuchiwałam)  jak pewna starsza pani zagaduje swoją „siedzeniową” sąsiadkę. Nawet im nieźle szło, po kilku minutach zaczęły się wymieniać przepisami na wigilijnego karpia. I wtedy wpadłam na pomysł. Co mi szkodzi spróbować? – pomyślałam. Rozejrzałam się uważnie wypatrując ofiary. Najlepiej kobiety, żeby jakiejś afery z tego nie było. Bo z moim szczęściem…
Jest.
Siedziała kawałek dalej. Sympatyczna buzia, niebieska czapka z pomponem. Mniej więcej w moim wieku, więc się do eksperymentu nadawała idealnie. No i najważniejsze – nie miała słuchawek.
Szybko się przemieściłam i usiadłam tak, że miałam ją naprzeciwko. Uśmiechnęłam się miło i powiedziałam:
- Nie lubię siedzieć tyłem do kierunku jazdy.
Popatrzyła na mnie obojętnie, wykrzywiła usta w jakimś pół uśmiechu i znów zapatrzyła się w okno.
- A pani? – zapytałam.
- Co ja? – zdziwiła się.
- No… że tyłem do kierunku jazdy… - trochę się speszyłam.
- Obojętnie.
- Aha.
Przez chwilę obie milczałyśmy. Ale ja się tak łatwo nie poddaję.
- Ale sypie, co? – zapytałam wskazując głową okno.
- No.
- Niedługo nas całkiem zasypie, he, he.
- Możliwe.
- Ale dobrze, że chociaż cieplej trochę. Nie lubię mrozu, a pani? – zapytałam.
- Zima jest, to musi być zimno – odpowiedziała.
- No tak. Racja.
Dobra. Widzę, że coś robię nie tak. Może się przedstawić?  Skrócić dystans?
- Mam na imię Kasia – powiedziałam i wyciągnęłam w jej stronę rękę.
- Jola – odpowiedziała automatycznie i z rozpędu uścisnęła mi dłoń.
- Miło mi – wyszczerzyłam zęby.
Ale ona już się opanowała. Popatrzyła na mnie chłodno.
- Sprzedajesz coś? – zapytała.
- Yyy.. nie, dlaczego? – wyjąkałam.
- A nie, nic. Myślałam, ze chcesz mi coś sprzedać.
- Nie, nie! – zamachałam nerwowo łapkami. – Ja chcę cię tylko poznać i porozmawiać!
- Proszę?! – wytrzeszczyła oczy.
- Znaczy nie! To nie to co pomyślałaś! – zaczęłam już trochę panikować. Coś chyba nie do końca mi dobrze idzie …
- Posłuchaj… – zaczęła i nachyliła się w moją stronę. – Nie szukam nowych znajomych. A ty jak chcesz kogoś poznać, to polecam Sympatię, albo Facebooka.
- Rozumiem – powiedziałam.
Wtedy wyciągnęła z plecaka książkę i zaczęła czytać. No i klops. Nie uda mi się porozmawiać o karpiu, o bólu głowy, o śniegu…
- Co to za książka? – podjęłam ostatnią próbę.
- Odczepisz się, czy nie?! – warknęła i popatrzyła na mnie groźnie.
- Dobra, już dobra. Przepraszam.
Reszta podróży upłynęła nam w milczeniu. Jola udawała, że czyta, ale nie przewracała kartek. Widziałam, że jest spięta, że czujnie czeka na jakiś kolejny atak z mojej strony. Bo właśnie tak to odebrałam, że ona się mnie boi. Ale dlaczego na litość boską?! Ja tylko chciałam być miła!
Kiedy autobus dojechał do placu Szembeka obie podniosłyśmy się jak na komendę. Przepuściłam ją pierwszą i ze zwieszoną głową podreptałam do wyjścia.
- To do widzenia – powiedziałam już na schodkach w stronę pleców Joli.
- Do widzenia.
Drzwi się otworzyły i moja niedoszła znajoma wyskoczyła jak z procy. Pech chciał, że poślizgnęła się na oblodzonych chodniku i wyłożyła jak długa. Podbiegłam do niej i złapałam za plecak, żeby ją podciągnąć do góry.
- Ała, moja noga – wysyczała.
Faktycznie, noga była wykrzywiona pod jakimś dziwnym kątem.
- Boli? – zapytałam i przestałam ciągnąć plecak.
- Boli – odpowiedziała i zaczęła masować kolano. – Kasia, pomożesz mi wstać? Tylko nie łap mnie za plecak, spróbuj za ręce.
- O! Zapamiętałaś moje imię – ucieszyłam się i złapałam ją pod pachy. Po chwili stała na dwóch nogach i otrzepywała tyłek ze śniegu.
- No, zapamiętałam.
- Szkoda, że dopiero jak ci byłam potrzebna – wysapałam złośliwie.
- A ty pewnie robisz inaczej? – skrzywiła się, chyba z bólu.
Zamurowało mnie. Szybko w myślach przeleciałam swoich bliższych i dalszych znajomych,. Kiedy ostatnio zadzwoniłam tylko po to, żeby zapytać co słychać? Bez wyraźnego, własnego interesu?
Skrzywiłam się i ja…

A następnym razem, jak mi się zachce eksperymentów na ludziach, to wybiorę sobie mężczyznę. Może o karpiu nie pogadamy, ale o stosunkach na pewno. Międzyludzkich.
Żeby nie było.





12 komentarzy:

  1. Ciekawie:-) Cóż, ludzie zawsze doszukują się jakichś podtekstów, a tak bezinteresownie to widać jedynie starsi rozmawiać potrafią... Ot taka nieufna nasz przypadłość ludzka;]]] Pozdrowienia ślę - zupełnie bezinteresownie;))) Żeby nie było:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Często zapominamy, że telefony działają w obie strony...

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż starszym ludziom, czas się bardzo kurczy, mają wrażenie, że to życie już niedługo potrwa, a młodzi, młodzi wręcz przeciwnie, na wszystko mają czas. Jednak historyjka bardzo dobra. Jak zawsze. Zostawiam buziaka :* i zmykam :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesetem ciekawy, ile masz lat, bo to ważne, do jakiej grupy użytkowników środków komunikacji miejskiej się bardziej kwalifikujesz. Starsi gadają nawet z nieznajomymi, młodzi nie gadaja czasami nawet ze znajomymi. JEżdżę codziennie autobusami i mam głowę pochłoniętą setką myśli o codziennych obowiązkach, pośpiechu itp. Mam słuchawki na uszach i wogóle nie myślę o ludziach wokoło, chyba, że ktoś przkłuje moją uwagę, ale to najczęściej złym zachowaniem, brakiem kultury osobistej. Starsi, emeryci nie mają zahamowań w podejmowaniu konwersacji, bo żyją wolniej i może ie mają tyle myśli ,co ludzie młodsi, jadący dopracy, do szkoły...Może paradoksalnie ci starsi czująsię bardziej bojąsię samotnoci, że nie chcą czuć sięobco ani na chwilę i gadają z kim popadnie i o czym popadnie. Młodsi zapracowani, zamyśleni wręcz szukają samotności. Może właśnie tak jest...

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie ..wybierz mężczyznę;-) Na pewno będzie chciał porozmawiać ...zwłaszcza o przepisach na karpia;-))))
    To ja pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwością na relację z przebiegu eksperymentu;-))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć Kasiu,
    Ludzkie stosunki przygasły ostatnio i rzeczywiście bezpieczniejsze wydają się te znajomości zawierane przez sieć...

    A no właśnie. Czekam i czekam :))), fajnie by było, gdybyś Ty też czasem się odezwała :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Lady- odpozdrawiam - tez bezinteresownie ;)

    Nivejko - zwykle w święta, w urodziny, imieniny - sobie przypominamy. A czasem i to nie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Loco - a mnie się wydawało odwrotnie, że starsi właśnie mają więcej czasu. Ale się nie spieram, bo ja NIGDY nie mam czasu hehe ;)) Buziak ;*

    Piotr - a może wyjmij kiedyś słuchawki z uszu i zrób eksperyment, jak ja? ;) Może być ciekawie ;) A ile mam lat? Osiemnaście oczywiście! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Akularniczko - czyli co? Mówisz, że nie ma jak facet? :)) Oczywiście rozmowę mam na myśli :) Pozdrawiam również ;***

    Iwuś - co tu dużo gadać... może jakiś spacerek w sobotę? Niedzielę? ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Pozytywka, to kapitalnie - ja też mam osiemnaście lat i nie mam słuchawek w ogóle! Chętnie Cię wysłucham: co chcesz mi sprzedać? :-)
    Fajna historia.
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ene - co by Ci tu sprzedać... może słuchawki? Skoro nie masz? ;))
    Dzięki, pozdrawiam zwrotnie ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Pozytywko - jak na razie nie mam jeszcze planów na weekend, więc myślę, że damy radę :)) Byłoby fajnie :)!

    OdpowiedzUsuń