poniedziałek, 27 września 2010

Ballada o Januszku

      
      Janusz miał życie lekkie, łatwe i spokojne. Już w podstawówce zdobywał doskonałe oceny a maturę zdał celująco. Od razu po studiach znalazł pracę w państwowej, stabilnej instytucji, ożenił się z sympatyczną dziewczyną i spłodził bliźniaki. Po śmierci dziadków przenieśli się całą ferajną do małego domku na obrzeżach Warszawy. Po latach dzieci dorosły i wyfrunęły z gniazda. Janusz, już na emeryturze, siadał w wygodnym fotelu i popijając chłodne piwko czekał co wieczór na Fakty w telewizji. W ciągu lat wyłysiał i dorobił się piwnego brzuszka, ale nie miało to dla nikogo znaczenia. Żona najchętniej spędzała czas przy krzyżówkach lub w kuchni. Rozmawiali niewiele, ale też im specjalnie na konwersacjach nie zależało.
             I żyli by sobie zapewne tak do końca, gdyby nie pewien wieczór. Janusza odwiedził kolega z dawnej pracy. Marian, wysoki, elegancki mężczyzna, trzymał się prosto i dumnie pomimo upływu lat. Siwe, krótko obcięte włosy tylko dodawały mu charakteru. Pachnący dobrą wodą po goleniu, ubrany w elegancki, granatowy garnitur, był oczywistym przeciwieństwem Janusza. Tego wieczoru usiedli przy stole, na którym wylądowała przyniesiona przez gościa wódeczka. Gospodarz szybko zorganizował ogóreczki na zakąskę, kieliszki i polał kolejkę.
- Nasze zdrowie! – wzniósł toast Marian.
- Oby nam się! – zawtórował mu Janusz.
- Stare chlajusy! – dodała małżonka, z politowaniem patrząc na mężczyzn. Następnie z godnością przeniosła się do kuchni żeby ćwiczyć umysł przy krzyżówkach.
Po kilku kolejkach atmosfera zrobiła się luźniejsza. Marian zdjął marynarkę a Janusz włączył telewizor.
- Zobacz, ta blondyna jest niezła, nie? – zapytał Marian wpatrując się w ekran.
- Daj spokój – roześmiał się Janusz. – Już dawno mnie te sprawy nie interesują.
- No nie gadaj, zobacz jak jest zbudowana – zachwycił się Marian. – Cudo!
- No, cudo. – zgodził się gospodarz.
- Janusz, co z tobą? Naprawdę cię już kobity nie kręcą? Nie wierzę!
- Chłopie, za stary jestem. Co ty do mnie mówisz w ogóle? Lepiej polej!
- Polać mogę, czemu nie, ale przyznam, że nie rozumiem – Marian sięgnął po butelkę.
- A co tu rozumieć? Od lat mam żonę, żyjemy sobie spokojnie. Nie potrzeba mi żadnych atrakcji.
- A powiedz mi, miałeś ty kiedy inną babę niż Mariola?
- Nie.
Marian napełnił kieliszki i westchnął.
- Smutne te twoje życie musi być, przyjacielu. Na zdrowie!
- Dlaczego smutne? Uważam, że mam naprawdę udane życie – zaprzeczył Janusz. Cicho i bez przekonania.
- Słuchaj… – Marian popatrzył uważnie na przyjaciela – a nie możesz iść po prostu na dziwki?
- A co on im pokaże? Jak sika? – rozległ się z kuchni głos małżonki.
- Mariola no! – oburzył się Janusz. – Uspokój się! Wstydu mi przed kolegą nie rób!
- To ja już pójdę – roześmiał się Marian – A wy tu sobie gruchajcie, gołąbeczki!
- Odprowadzę cię kawałek – zaproponował szybko Janusz.
- Nawet nie ma mowy! – W drzwiach stanęła Mariola i groźnie popatrzyła na męża. – Jesteś mi potrzebny, trzeba węgla przynieść.
- Dobrze, oczywiście – Janusz wbił wzrok w podłogę.
- Bawcie się ludzie! – zakrzyknął wesoło Marian.- Życie jest za krótkie, nie wolno marnować ani minutki!
- Do widzenia, do widzenia – skrzywiła się Mariola.
            Jakiś tydzień później, Janusz wybrał się na ryby. To była już taka tradycja, że jak tylko rozpoczynał się sezon, brał wędki, stołeczek i pakował wszystko do wysłużonego fiata Punto. Lubił wędkować, bo lubił ciszę i spokój. Zdarzało się, że przyjeżdżał tylko posiedzieć i pogapić się na Zalew Zegrzyński, posłuchać szumu wody i nawoływań ptaków.
            Tym razem, siedząc na swoim wysłużonym stołeczku, cały czas był podenerwowany, nie mógł się zrelaksować. Rozmyślał o swoim życiu, o dzieciach, o żonie. O tym, że nigdy nie był za granicą, że nigdy nie nauczył się grać w pokera. I o tym, że właściwie nie wiadomo kiedy, życie przeciekło mu przez palce.
Wtedy zobaczył kątem oka jakiś ruch. Odwrócił głowę i dostrzegł przedzierającą się przez krzaki młodą dziewczynę.
- Ojej, przepraszam – powiedziała speszona. – Nie wiedziałam, że ktoś tu siedzi…
         Na niezbyt wprawne Januszowe oko, mogła mieć około dwudziestu lat. Blond włosy rozpuściła swobodnie na ramionach. Ubrana była w różowe, krótkie spodenki i obcisłą bluzkę, tego samego koloru. Właśnie zdjęła z nogi but na wysokim obcasie i próbowała wytrzepać z niego piasek, przytrzymując się jednocześnie drzewa.
- Nic nie szkodzi – powiedział Janusz. – Ja też nie sądziłem, że kogoś tu spotkam.
- Łowisz rybki? – zapytało dziewczę, spoglądając na sprzęt wędkarski.
- Łowię. Ale dzisiaj chyba nic z tego nie będzie. Nie chcą brać.
- Podobno przynoszę szczęście – roześmiała się dziewczyna. – Jak chcesz to i tobie przyniosę!
         Nie czekając na odpowiedź, usiadła na rozciągniętym kocu, obok stołeczka Janusza. Oparła się na łokciach, wyciągnęła przed siebie długie nogi i wystawiła twarz do słońca. Z całą pewnością nie nosiła stanika, zauważył w myślach Janusz i zawstydzony odwrócił wzrok.
- A ty, co tutaj robisz? Sama, w lesie? – zapytał, żeby cokolwiek powiedzieć.
- Pracuję – westchnęła dziewczyna. – Ale siku mi się zachciało i za daleko odeszłam. Wiesz, nie znoszę, kiedy ktoś patrzy jak siusiam. Czy to nie dziwne?
- Raczej normalne.
- Tak, dla ciebie może tak – roześmiała się. – Mam na imię Majka, a ty?
- Janusz. Bardzo mi przyjemnie.
- Chyba nie za wiele wiesz o przyjemności, co? – znów się roześmiała.
          Mężczyzna nic nie odpowiedział, tylko zapatrzył się w wodę. Zaczynał go irytować jej śmiech, jej długie nogi wyciągnięte na kocyku w kratkę, zapach włosów, który czuł kiedy potrząsała głową. Jej młodość.
- Masz tu coś do picia? – zapytała nagle Majka, zaglądając do koszyka przy kocu.
- Herbatę w termosie. Chcesz?
- Trudno. Niech będzie – odpowiedziała i szybko sięgnęła po kubeczki. – Tobie też nalać?
- Nie, dziękuję.
           Kątem oka patrzył jak ostrożnie nalewa bursztynowy płyn do kubka. Kiedy piła, jedna kropelka spadła na różowy materiał bluzki. Wsiąkła tak szybko, że nie był pewien, czy mu się nie zdawało.
- Wiesz co? – powiedziała Majka, ocierając usta ręką. – Jesteś bardzo miły. Jeśli chcesz, policzę ci taniej?
- Ale za co?
- O matko! – jej śmiech świdrował mu mózg. – Nie wytrzymam!
           Nie do końca zdając sobie sprawę z tego co robi, Janusz wychylił się ze stołeczka i zamachnął. W powietrzu rozległo się plaśnięcie i cichy krzyk. Dotknęła ręką płonącego policzka, a w oczach zalśniły łzy. Przez chwilę na siebie patrzyli w milczeniu.
- Przepraszam – powiedział w końcu Janusz. – Chodź do mnie.
Dziewczyna niepewnie podniosła się z koca i stanęła przed Januszem. Mężczyzna również wstał i wyciągnął przed siebie rękę. Ostrożnie dotknął jej piersi, pogłaskał i lekko się uśmiechnął.
- Chcesz? – zapytała Majka.
- Bardzo – odpowiedział i mocno ją do siebie przytulił.
Przez chwilę jego silne ręce gładziły jasne włosy dziewczyny. Później mocno zacisnęły się na szyi. Czuł jak próbuje mu się wyrwać, szamotała się jak ptak w klatce. Zacisnął mocniej. Spokojnie patrzył w błękitne oczy, z których szybko ulatywało życie.
- Bardzo – powtórzył cicho.






15 komentarzy:

  1. Dobre. Jak zwykle. I w mojej ulubionej narracji trzecioosobowej. Jestem pod wrażeniem. I gratuluję tak umiejętności jak i pomysłów. Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fire.Woman - zaraz tam makabryczne... ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. No makabryczne, makabryczne! Takie miał Janusz marzenia....

    OdpowiedzUsuń
  4. Aga, no nigdy nie wiadomo, co w człowieku siedzi. Ani kiedy się TO ujawni ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. W życiu sporo jest makabreski, a taka pewnie ukrywa się w niejednym taki, co to niby spokojna woda...
    Dobre! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Iwuś, oby to nie dotyczyło wszystkich... z uwagi na mój "spokój" o którym rozmawiałyśmy hehe ;))
    Dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Klik dobry:)
    A czego ten Januszek tak się zdenerwował?
    ;) Buziak :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zamordował swoje pragnienia, niespełnione marzenia, emocje i żal?
    Przeczytałam jednym tchem;-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. betweenko, no zdenerwował sie chłopina ;)

    Akularku ;)) nic dodać, nic ująć z Twojego komentarza ;) Ściskam mooocno ;****

    OdpowiedzUsuń
  10. Mocne i dobre. Bardzo dobre. Jeśli w zamiarze było wywołanie dreszczy u czytelnika, to udało Ci się stuprocentowo...

    OdpowiedzUsuń
  11. Stefciu ;) chciałam tylko spróbować czegoś nowego hehe Jeśli mówisz,że mi się udało to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko podskoczyć z radości ;))
    ...niniejszym skaczę a Ciebie pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń