- Dzień dobry pani – ciepły, niski głos oderwał mnie od faktury za wywóz śmieci.
Podniosłam głowę i spojrzałam na mężczyznę. Wysoki do samego sufitu, krótko ostrzyżony blond Adonis stał przede mną i uśmiechał się uwodzicielsko. Ubrany w jakiś ciemny, elegancki płaszczyk skojarzył mi się z prezenterem pogody. Wiecie o co chodzi, olśniewający błysk równiutkich zębów i uśmiech nawet gdy mówi o nawałnicy, która zetrze w pył nasz dom.
- Dzień dobry panu – odpowiedziałam.
- Nie przeszkadzam? – mrugnął okiem.
Nie znoszę mrugaczy. Co to w ogóle za pomysł z tym mruganiem?
- Ależ skąd – odmrugnęłam lewym okiem. – W czym mogę pomóc?
- Bo wie pani, nie chciałbym pani cennego czasu zabierać… - znów mrugnięcie. Tik jakiś nerwowy ma, czy jak?
- Jestem w pracy. A to, niejako z urzędu, upoważnia pana do zabierania mi czasu – powiedziałam i skinęłam głową, żeby usiadł.
- Ja tylko na chwilkę – oznajmił, ale przysiadł jednym pośladkiem na krześle. Poprawił poły płaszczyka, żeby się nie pogniotły i założył nóżkę na nóżkę. Wyglądał jak pani Jaworowicz w męskim wydaniu.
- Mój Boże – Adonis westchnął teatralnie. – Jakie pani ma piękne oczy! Człowiek mógłby się w nich kąpać! A jakie rzęsy długie! Jak wachlarz!
- Dziękuję. A wiec, w czym mogę pomóc?
- A jaki kolor intensywny – zachwycał się dalej. Widocznie lubi długie wstępy. Czy tam występy.
- Pan też jest piękny niesłychanie – zapewniłam. – Ale z czym pan do mnie przybywa?
- Naprawdę pani tak myśli? – przeczesał palcami krótkie włoski i błysnął mi po oczach bielą zębów.
- Naturalnie. A więc…?
- Zastanawiam się… - zaczął powoli, jednocześnie patrząc mi głęboko w oczy – czy mogłaby pani udzielić kilku informacji. Chodzi mi o …
Tutaj obszernie wyjawił cel swej wizyty. Mówił powoli, często robiąc przerwy na oddech i poprawienie się na krześle.
Informacji udzieliłam, a jakże. Kiwał głową i zapisywał to co mówię w małym notesiku.
- Jest pani cudowna! – oznajmił w końcu i trzasnął notesikiem.
- Tak mówią – zgodziłam się chętnie.
- A czy gdybym miał jakieś jeszcze pytania, to mogę zadzwonić? – zapytał.
- Oczywiście. – Podałam mu wizytówkę.
Wziął kartonik do ręki, przeczytał i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Ale tutaj są tylko numery firmowe?
- Zgadza się.
- Ale mnie chodziło bardziej, o pani prywatny numer telefonu… – mrugnięcie.
- A będziemy rozmawiać o ząbkowaniu naszych dzieci, czy o sprawach firmowych? – zapytałam słodko.
- To pani ma dzieci? – zdziwił się.
- Czwórkę: Alinkę, Bartusia, Dominika i Tomeczka… Tomeczek do szkoły idzie w przyszłym roku. A jak pięknie rysuje, mówię panu! Za to Alinka, niech pan sobie wyobrazi, jeszcze roczku nie ma a już próbuje chodzić!
- Aha. To znaczy… no gratuluję – zająknął się. – To znaczy… dzieci to skarb niewątpliwie.
- Właśnie! A już czwórka… - zawiesiłam głos i uśmiechnęłam się miło.
- Dziękuję pani za informacje. – podniósł się z krzesła.
- O dzieciach? O, o dzieciach to ja mogę długo! – zapewniłam.
- Nie, nie. – zamachał nerwowo rękami. – Dziękuję jeszcze raz i do widzenia!
- A do widzenia, do widzenia…
Czy ja jestem wredna, czy mi się tylko wydaje?
Możecie nie odpowiadać ;-))
Hihi, ale go załatwiłaś! Koncertowo!
OdpowiedzUsuńCzyżbyś odrzucała mężczyzn pięknych? :)))
OdpowiedzUsuńAga - koncertowo to On mi na nerwie grał, kiedy ględził jaka to ja piękna jestem ;)
OdpowiedzUsuńIwuś - stanowczo wolę tych "ładnych inaczej" ;)) Przynajmniej jest nadzieja, że w miarę normalni będą hehe ;))
Uuuuuubawiłam się ;-)))Dobre, dobre i z klasą hihihi, pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńKontrolerko - cieszę się niezmiernie ;)
OdpowiedzUsuńNie jesteś wredna, ale złośliwa ....drobinkę;-)))
OdpowiedzUsuńNiektórych mężczyzn trzeba sporowadzić do właściwego im poziomu emocjonalnych oszustw.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Akularku - ale cieszyć się, czy martwić? ;)) Bo już nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńAnika - odpozdrawiam serdecznie :)
Kurczę, ten płaszczyk jednak trochę mi się pogniótł, jak potem w domu sprawdziłem :-).
OdpowiedzUsuńEne, bo się za bardzo wierciłeś, jak mówiłam o dzieciach, o!
OdpowiedzUsuńNie lubisz dzieci, czy jak? ;))
Pytanie podchwytliwe, można powiedzieć ;-). Jak powiem, że nie, to wyjdę na łajdaka, jak powiem, że lubię dzieci... Czujesz, jak to zabrzmiało? :-)
OdpowiedzUsuńNaturalnie, nie mam nic przeciwko tzw.szkodnikom :-)
Hehe ;)) odpowiedź prawidłowa - W nagrodę możesz dostać rysunek Tomeczka ;)) Prawda, ze fajna nagroda? ;))
OdpowiedzUsuńDobranoc! ;-))
Ładnie pana załatwiłaś i przetestowałaś :)
OdpowiedzUsuńWyłącznie się cieszyć;-)))
OdpowiedzUsuńScenki - a dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńAkularniczko - zatem się cieszę ;)
Szczerze mówiąc ja też wolę "interesujących" od tych ślicznych, ci ostatni najczęściej po głębszym poznaniu okazują się być straszliwie egocentryczni :)
OdpowiedzUsuń