wtorek, 21 lutego 2012

Jak Pozytyw_ka na stare lata została biurwą...




                                                           Podanie
      Zwracam się z uprzejmą prośbą o usprawiedliwienie mojej prawie rocznej nieobecności na blogu Zmyślanki.
      Prośbę swą motywuję tym, że zmieniło się u mnie wiele, a przede wszystkim miejsce zatrudnienia, w związku z czym nie mam już tyle czasu na przyjemności co dawniej. Tym niemniej zobowiązuję się do dania znaku życia przynajmniej raz w tygodniu.
      Z góry dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby.
                                              Łącząc wyrazy szacunku
                                                                        Pozytyw_ka.

      Mówi się, że na zmiany w życiu nigdy nie jest za późno. Szczególnie jak człowieka coś ugniata, denerwuje, stresuje i ogólnie uwiera jak kamyk w bucie.
      Tak było z moją firmą. Oczywiście, że cenię sobie niezależność, wolność i to, że nikt mi nad głową nie stoi i nie mówi co mam robić. Ale kiedy w Wigilię nie ma co jeść, Święty Mikołaj omija twoje dziecko szerokim łukiem, buty ci przeciekają a ostatni rachunek za światło był płacony trzy miesiące temu – czasem trzeba schować swoje ambicje w kieszeń i iść do roboty. Złośliwi powiedzą  „prawdziwej roboty” bo co to za praca jak się u siebie pracuje, nie? ;-) No.
      No to teraz dla odmiany dorabiam kogoś innego. I powiem szczerze, że początki były straszliwe.
      Trafiłam do ogromnej firmy, gdzie nawet człowiek sobie kawy sam nie robi, bo jest od tego specjalna Pani Kawiarka. Podobno chodzi o to, żeby ukrócić bezproduktywne dreptanie na trasie kuchnia-twój dział. Ktoś tak wymyślił i tak jest, nic mi do tego. Podnoszę słuchawkę, wykręcam wewnętrzny, zamawiam kawę i za chwilę stoi przede mną filiżanka parującego napoju. Tak sobie teraz rozmyślam, że muszę zapamiętać, żeby się zawsze Pani Kawiarce ukłonić jak się spotkamy, żeby mi np. do kawy nie napluła. Różnie bywa…
       Pierwszego dnia nie miałam gdzie usiąść. Jak się potem okazało, jedna Ważna Osoba nie wysłała odpowiedniego e’maila do Działu Technicznego, że potrzebne będzie biurko i krzesło. Kolejnego dnia miałam biurko, ale wciąż nie miałam krzesła. Jeden e’mail do Działu Organizacyjnego załatwił sprawę i krzesło się znalazło. Trzeciego dnia przyjechał dla mnie komputer. Moja radość nie miała granic, dopóki się nie okazało, że jest goły jak święty turecki i pracować nadal się na nim nie da. No, kto zgadnie dlaczego?
      Oczywiście. Nikt nie wysłał e’maila do Działu IT, że potrzebne będzie oprogramowanie.
      Mówię Wam, początkowo byłam w totalnym szoku z powodu tego natręctwa e’mailowego. Tą drogą załatwia się tu wszystko. Wszystko musi mieć „podkładkę”, na wszystko potrzebny jest jakiś papierek, na każdym papierku akcept Ważnej Osoby z odpowiedniego działu. Wyobrażacie sobie jaki to koszmar dla kogoś, kto ma tzw. Syndrom Wiecznego Gubienia Ważnych Dokumentów?
      Na koniec chciałabym dodać, że wszystkie te działy są w jednym budynku, na jednym piętrze i w zasadzie przez ścianę. W pierwszym odruchu poszłam na własnych nogach do pokoju obok, bo wydawało mi się, że „ustnie” załatwię wszystko dużo szybciej. O naiwności! Kazano mi wrócić do siebie, napisać e’mail, opisać problem i czekać na odpowiedź.
      Wszystko, łącznie z biustem, mi opadło.
      Ten stan trwa nadal, ale muszę przyznać, że zaczynam się przyzwyczajać.
      Do tego stopnia, że kiedy moja bliska koleżanka zapytała czy w sobotę pojadę z nią na podbój stołecznych Galerii Handlowych, powiedziałam:
- Przyślij mi e’mail, zobaczę co da się zrobić.
O losie mój…

C.D.N 



p.s. Zdjęcie załamanego szczurka z obrazky.pl








10 komentarzy:

  1. Normalnie nie wierzę;-))) Jesteś w końcu;-)))
    Oraz niecierpliwie czekam na ciąg dalszy, gdyż nigdy nie pracowałam w miejscu, w którym każdą rzecz załatwia się mailem;-) A dlaczego do pani Kawiarki maila się nie wysyła, tylko dzwoni?
    Sorry za idiotyczne pytanie, ale mię zaintrygowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie "jestem w końcu" bo ja cały czas byłam ;-) tylko na pisanie nie miałam ani głowy ani czasu.
      W sprawie mailowania do Pani Kawiarki, to tak se myślę, że ona po prostu nie ma kompa więc nie ma jak zamówień przyjmować - to jedyny powód. Za to ma telefon. Więc się dzwoni, zamiast pisać. Mnie zasadniczo wszystko jedno, i tak uważam, że to idiotyczne ;-))
      Buziak!

      Usuń
  2. Wszelki Duch Pana Boga Chwali!!!
    A mnie juz kiedys reka zadrzala w linkowni nad Twoim blogiem:))
    No dobrze, ze nie skasowalam;/
    Pani Kawiarka to nie glupi pomysl,ale kawa jest moczopedna wiec pewnie zwieksza czestotliwosc dreptania miedzy biurkiem a lazienka...
    Czy moze zamiast krzesel juz niedlugo bedziecie siedziec na podlaczonych do sieci zanieczyszczen miejskich sedesach, czy tez w pakiecie wyposazenia zawodowego kazdy dostanie przydzial pampersow:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O pampersach jeszcze nie pomyśleli, ale wszelkie przejawy "bezcelowego wystawania na korytarzach" są głośno komentowane przez Ważnych Dyrektorów przy każdej możliwej okazji.
      Do kibla, póki co, możemy chodzić... chwalić Boga :-))

      Usuń
  3. Uff, Pozytywko, ale się ucieszyłam, że się odezwałaś!
    Cieszę się, że znalazłaś formę zatrudnienia, która jest w tej chwili lepsze od poprzedniej i trzymam kciuki, żebyś się znalazła wśród tych e-maili :)
    Serdeczne pozdrowienia!
    p.s. zawsze jak przechodzę przez "nasz" lasek przypomina mi się nasze spotkanie, może wiosną?
    Uściski!
    iw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwuś, ja w "naszym" lasku nie byłam od prawie roku... chętnie się umówię, kiedy się cieplej zrobi ;-)
      Z tym zatrudnieniem to nie miałam za bardzo wyjścia, ale idzie ku lepszemu, zaczynam ogarniać i e'maile i inne dziwne rzeczy ;-) ale kciuków nie puszczaj - przydadzą się ;-)
      Ściskam!

      Usuń
  4. Do Pani Kawiarki nie wysyła się maila pewnie dlatego, ze nikt ważny nie wysłał maila do działu technicznego, żeby ktos przywiózł jej kompa :)))))
    witam, nie wiem co powinno się zyczyc, bo w takiej firmie nie pracowałam :))) duzo maili czy duzo sprzętu? A moze duzo spokoju? :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ewa ;-) Już wyżej odpisałam, że faktycznie Pani Kawiarka nie ma kompa, jakieś niedopatrzenie czy coś ;-)))
      Życz mi, żebym na swojej drodze spotykała jak najmniej głupoty, czy to mailowej czy realnej, to z całą resztą sobie poradzę ;-)
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  5. Z tą głupotą, to łatwo nie jest niestety.... mogę Ci życzyć, ale te życzenia chyba się nie spełniają.... ;))))
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 41 year old Community Outreach Specialist Jilly O'Collopy, hailing from Levis enjoys watching movies like Blood River and Foreign language learning. Took a trip to Historic Centre of Mexico City and Xochimilco and drives a Navigator. ma dobry punkt

    OdpowiedzUsuń